Dziś pojechaliśmy do Pinokia. Jest to stolarnia, w której obywają się warsztaty techniczne. My zapisaliśmy się na robienie karmników. Po dojeździe na miejsce przywitała nas pani Beatka, którą od razu polubiliśmy za ciepły głos, cudowny uśmiech i bardzo radosne usposobienie.
Pani Beatka prowadziła nas do stolarni cały czas śpiewając. Szybko złapaliśmy melodię i tekst, więc mogliśmy dołączyć. Piosenka brzmiała tak:
Pani Beatka prowadziła nas do stolarni cały czas śpiewając. Szybko złapaliśmy melodię i tekst, więc mogliśmy dołączyć. Piosenka brzmiała tak:
najpierw palce, potem pięty
pierś do przody, brzuch wciągnięty
lewa noga podskok, prawa noga podskok
Gdy znaleźliśmy się w cieplutkim pokoju, byliśmy tak strasznie wygłodniali, że natychmiast rzuciliśmy się na wszystko co przygotowali nam nasi kochani Rodzice.
Po udanej konsumpcji, wszedł pan Andrzej i dostaliśmy pierwsze drewienka oraz papier ścierny. Popatrzyliśmy, posłuchaliśmy i zaczęliśmy obróbkę drewna.
Przy maszynach staliśmy grzecznie. Pan Andrzej pokazał nam frezarkę. Nawet wyjaśnił czym jest i zobaczyliśmy z jakich części się składa.
Potem powycinał nam kolejne części karmnika i każdemu dał dwie części stanowiące daszek.
W deseczkach trzeba było zrobić dziurki. Tu też mogliśmy liczyć na pomoc pana Andrzeja.
Gdy wszystko było wyfrezowane i podziurkowane, dostaliśmy od pani Beaty kleje, pędzelki i sklejaliśmy dach.
Na koniec spód karmnika.
Znów dziurkowanie.
Chwila przerwy. Pani Beatka zabrała nas do cudownego, drewnianego szałasu z cieplutkim paleniskiem, gdzie bawiliśmy się, śpiewaliśmy, a na koniec upiekliśmy się kiełbaski i zjedliśmy.
Wróciliśmy do stolarni żeby dokończyć nasze prace.
Moje Laleczki oglądają swoje szlachetne paluszki, czy już wbiły się drzazgi, czy wbiją się za chwilę.
A to nasza pani. Też robiła karmnik.
CUDO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.