wtorek, 29 maja 2018

Z wizytą u króla Stasia

Któż nie chciałby być królem. Chyba każdy marzy o pięknym pałacu, bogatym dworze, wspaniałych powozach. My postanowiliśmy się przyjrzeć z bliska, jak wyglądało życie króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Pojechaliśmy do Łazienek Królewskich.
Jako wytrawni podróżnicy, lubiący komunikację miejską dziarsko wskoczyliśmy do autobusu nr 105 :)))

 Oczywiście towarzyszyła nam niezastąpiona Babcia Anielki. 
 W środkach komunikacji miejskiej wzbudzamy zachwyt, naszym wzorowym, nienagannym zachowaniem. Chwalą nas, i bardzo to lubimy :)))

 Wielki moment - wchodzimy do pałacu.
 Przywitała nas pani przewodnik i poinstruowała jak mamy się zachowywać. Oczywiście wszystko to już wiedzieliśmy, bo to nie była nasza pierwsza wycieczka.
 Pani pokazała nam portret gospodarza tego uroczego domku i spytała czy według nas jest stary, czy młody ów gospodarz. Warto posłuchać, by dowiedzieć się w jaki sposób siedmiolatek odbiera dorosłych 

 Czas na małe przebieranki. Tosia została królową

 W ciszy wysluchaliśmy opowieści i zostaliśmy poproszeni o wykonywanie pewnych czynności, co uczyniliśmy z wielką radościa, bo juz powoli zaczynaliśmy się wiercić. Przecież dzieci nie mogą długo wytrzymać bez poruszania nóżkami i rączkami. I tak daliśmy z siebie maksimum grzeczności.



 W sypialni króla przeżyliśmy szok. Król miał bardzo małe łóżko. Początkowo myśleliśmy, że musiał być niewielkiego wzrostu. Pani na szczęście nam wyjaśniła, że nasz król był przystojny i wysoki, tylko w tamtych czasach, władcy spali w pozycji półleżącej. Stąd króciutkie łóżko :)
 I tak powolutku, po cichutku schodziliśmy w dół, kirując się do wyjścia. 
Pozostał nam tylko park i niespodzianka.

 Najpierw zjedliśmy drugie śniadanie na świeżym powietrzu, a potem pani Basia pogoniła nas po całym parku. Byliśmy zrozpaczeni. Upał, bolą nas nóżki, ale co tam dla naszej pani... 
- Chodźcie dzieciaczki, jeszcze zobaczymy te kwiatki, ten trawniczek, o kaczuszki... 
Dramat!!!

 I gdyby nie to miejsce, nigdy nie wybaczylibyśmy pani Basi tego spaceru. 
 To lodziarnia!!!

 Jesteśmy bardzo koleżeńscy i dzielimy się z sobą tym co mamy.


 W autobusie padliśmy jak muszki. 
 Jureczek zasnął jako pierwszy, potem odpadły dziewczynki. Pogoda cudowna. 
Dopiero maj, a u nas w Polsce od dwu miesięcy lato.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Spacerkiem po Warszawie

Wcieliliśmy się dziś w rolę przewodników po naszej pięknej stolicy. Czas więc na wirtualną przechadzkę po najciekawszych zakątkach Warsza...