Któż nie chciałby być królem. Chyba każdy marzy o pięknym pałacu, bogatym dworze, wspaniałych powozach. My postanowiliśmy się przyjrzeć z bliska, jak wyglądało życie króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Pojechaliśmy do Łazienek Królewskich.
Jako wytrawni podróżnicy, lubiący komunikację miejską dziarsko wskoczyliśmy do autobusu nr 105 :)))
Oczywiście towarzyszyła nam niezastąpiona Babcia Anielki.
W środkach komunikacji miejskiej wzbudzamy zachwyt, naszym wzorowym, nienagannym zachowaniem. Chwalą nas, i bardzo to lubimy :)))
Wielki moment - wchodzimy do pałacu.
Przywitała nas pani przewodnik i poinstruowała jak mamy się zachowywać. Oczywiście wszystko to już wiedzieliśmy, bo to nie była nasza pierwsza wycieczka.
Pani pokazała nam portret gospodarza tego uroczego domku i spytała czy według nas jest stary, czy młody ów gospodarz. Warto posłuchać, by dowiedzieć się w jaki sposób siedmiolatek odbiera dorosłych
Czas na małe przebieranki. Tosia została królową
W ciszy wysluchaliśmy opowieści i zostaliśmy poproszeni o wykonywanie pewnych czynności, co uczyniliśmy z wielką radościa, bo juz powoli zaczynaliśmy się wiercić. Przecież dzieci nie mogą długo wytrzymać bez poruszania nóżkami i rączkami. I tak daliśmy z siebie maksimum grzeczności.
W sypialni króla przeżyliśmy szok. Król miał bardzo małe łóżko. Początkowo myśleliśmy, że musiał być niewielkiego wzrostu. Pani na szczęście nam wyjaśniła, że nasz król był przystojny i wysoki, tylko w tamtych czasach, władcy spali w pozycji półleżącej. Stąd króciutkie łóżko :)
I tak powolutku, po cichutku schodziliśmy w dół, kirując się do wyjścia.
Pozostał nam tylko park i niespodzianka.
Najpierw zjedliśmy drugie śniadanie na świeżym powietrzu, a potem pani Basia pogoniła nas po całym parku. Byliśmy zrozpaczeni. Upał, bolą nas nóżki, ale co tam dla naszej pani...
- Chodźcie dzieciaczki, jeszcze zobaczymy te kwiatki, ten trawniczek, o kaczuszki...
Dramat!!!
I gdyby nie to miejsce, nigdy nie wybaczylibyśmy pani Basi tego spaceru.
To lodziarnia!!!
Jesteśmy bardzo koleżeńscy i dzielimy się z sobą tym co mamy.
W autobusie padliśmy jak muszki.
Jureczek zasnął jako pierwszy, potem odpadły dziewczynki. Pogoda cudowna.
Dopiero maj, a u nas w Polsce od dwu miesięcy lato.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.