poniedziałek, 25 września 2017

Wioska pod kogutem

25 września spotkaliśmy się rano pod szkołą. Wyjątkowo nie mieliśmy plecaków i nie wchodziliśmy do szatni. Pani Basia zabrała nas daleko, do Wioski pod kogutem.  Pojechały z nami mamusie Hani i Anielki. Jechaliśmy autokarem i trochę nam się nudziło. Staraliśmy się porozmawiać z sobą, pograć w coś.
W końcu dotarliśmy na miejsce. Weszliśmy do ładnej sali z piecem i stołami, i natychmiast pobiegliśmy do toalety, a potem oczywiście do stołu, żeby zjeść śniadanie.


Gdy już napełniliśmy brzuszki i odzyskaliśmy humor, bo wiadomo, że dziecko głodne, to dziecko złe, wzięliśmy się do pracy. Przecież przyjechaliśmy tu robić ciasto i wypiekać bułeczki.
Dziewczyny z uwagą słuchają, co i jak z sobą połączyć, aby dało się później zjeść taki wypiek :)))
Do mieszania włączyli się też chłopcy. Oni mają więcej siły.
Iga i Livia starają się, aby ich ciasto było najlepiej wymieszane.

Jak nie można łyżką, trzeba rączkami. Brawo Kornelio.

W czasie gdy nasze ciasto rosło, my poszliśmy zwiedzać zagrodę ze zwierzętami. Początkowo nie zachwycił nas zapach, ale trudno, musieliśmy jakoś wytrzymać.
Koniki same podchodziły do nas i prosiły o głaskanie.
A cóż to za kolejka? Dlaczego dzieci tak grzecznie stoją? Chyba bardzo im na czymś zależy...

Pani przewodniczka przyniosła zwierzątko. Bardzo puchate zwierzątko. Każdy mógł podejść i pogłaskać.

A tu już takie śliczności, których wcześniej nie widzieliśmy.



Ciasto wyrosło, więc wróciliśmy do chatki. Zrobiliśmy bułeczki i wkładamy je do pieca.

A do bułeczki najlepsze jest masełko. Niestety i to musieliśmy sobie zrobić sami.
Pani pokazała nam specjalne urządzenie do robienia masła. Żeby nie było złudzeń, było to ręczne urządzenie. Sami ubijaliśmy masło ze śmietanki.
To wcale nie było ani łatwe, ani lekkie.




 Mikołaj dzielnie ubijał masło, a mamusia Anielki, która pojechała z nami, bardzo go w tym wspierała.
Nareszcie jest. Piękne, pachnące masełko.
W oczekiwaniu na gorące bułeczki poszliśmy poznać maszyny rolnicze. Pan świetnie nam o wszystkim opowiedział. Widać, że człowiek dobrze się zna na rolnictwie :)))




Poznaliśmy wszystkie zboża i smak pysznego obiadku. Zupka była wspaniała. Strasznie zgłodnieliśmy będąc tak długo na świeżym powietrzu.


Czas się pożegnać z wioską pod kogutem. Jesteśmy bardzo zadowoleni z naszej pierwszej wspólnej wycieczki





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Spacerkiem po Warszawie

Wcieliliśmy się dziś w rolę przewodników po naszej pięknej stolicy. Czas więc na wirtualną przechadzkę po najciekawszych zakątkach Warsza...